Park Krajobrazowy Dolina Baryczy uchodzi za jedno z bardziej magicznych i malowniczych miejsc na mapie Polski. Wchodzący w jego skład  największy w Polsce ornitologiczny rezerwat „Stawy Milickie” to wymarzone miejsce do obserwowania wielu gatunków ptaków, swoisty „ptasi raj”.  Są tu także stare aleje dębowe, niedostępne olsy, łąki, stawy, rzeki, strumienie, zachęcające do zwiedzania z szacunkiem do przyrody. Dolina Baryczy to również unikatowe domy z rudy darniowej, szachulcowe kościoły i zabytkowe, ale ciągle działające jazy. Niezwykłości stworzone przez człowieka w otoczeniu niesamowitości natury.  Prawdziwa turystyczna gratka, którą postanowiliśmy sprawdzić pod kątem wyprawy z psem.

Na cel naszej podróży wybraliśmy miejscowość Milicz i położony w jej okolicy, wspomniany już, rezerwat Stawy Milickie. Milicz leży na pograniczy województw wielkopolskiego i dolnośląskiego, około 130 km na południe od Poznania, droga nie jest zatem długa i jeśli macie czas to myślę, że można wybrać się na wyprawę w tamte okolice nawet w ramach jednodniowej (choć wtedy pewnie ciut ekstremalnej dla wielu psiaków) wycieczki – my wyjazd rozłożyliśmy na dwa dni. W okolicy jest kilka gospodarstw agroturystycznych, w części z nich można się zatrzymać z psem. My wybraliśmy Agroturystykę U Źródła – po doliczeniu 10 zł  za psa do należności za dobę właścicielka zgodziła się przenocować nas i Milę.

Rezerwat Stawy Milickie obejmuje kilka kompleksów stawów, w tym ten zwiedzany przez nas – kompleks Stawno. Główną atrakcją jest tu możliwość obserwowania ptaków. Do tego celu postawiono na terenie kompleksu czatownie, które można obrać za cel wycieczki, co jednocześnie daje możliwość dość systematycznego zapoznania się z okolicą. Pierwsza z nich, Wieża Ptaków Niebieskich w Grabownicy, dostępna ścieżką rozpoczynającą się przy szosie Grabownica – Czatkowice. Następna czatownia Pod Rdzawoszyim przy Stawie Słupickim Starym dostępna z szosy Milicz – Ruda Milicka (tuż przy drodze, pomiędzy Sławoszowicami i Rudą Milicką), a czatownia przy stawach Golica i Polnym dostępna ze szlaku rowerowego Ruda Milicka – Grabownica, z mostu na Baryczy w Nowym Grodzisku albo okolic Zakładu Rybackiego Stawno.

Nasze zwiedzanie kompleksu Stawno rozpoczęliśmy z parkingu tuż przy wjeździe do miejscowości Ruda Milicka, a następnie udaliśmy się w kierunku szlaku wyznaczanego przez ścieżkę dydaktyczną Sławoszowice – Ruda Milicka – Godnowa (link). Wybraliśmy tą trasę, bo wydała nam się optymalnie długa na kilkugodzinny spacer, a jednocześnie dawała możliwość delikatnej modyfikacji i zboczenia na szlak zielony, przez co mogliśmy zamknąć pętlę i wrócić wygodnie do auta.

W zasadzie myślę, że najtrafniej byłoby tą naszą wyprawę określić, jako psi zwiad w Dolinie Baryczy. Jakie mam wrażenia (zaznaczam z góry: ekstremalnie subiektywne)?

Po pierwsze, stosunkowo trudno było nam znaleźć nocleg z psem. Barycz jest, jak się okazało, dość popularną destynacją, a jednocześnie większość miejsc noclegowych mieści się w prywatnych kwaterach i kameralnych agroturystykach, co niestety obniża tolerancję na psich gości. Już na etapie wyszukiwania kwatery staraliśmy się być dość selektywni i szukać miejsca trochę na uboczu (cisza i mniej nieznanych psu dźwięków), gdzie właściciele nie mają własnych zwierząt lub byłaby możliwość unikania niepotrzebnych interakcji.  Mila generalnie jest psem, który umie się zachować, ale pierwsza noc w nowym miejscu bywa dla niej trudna, zdarza jej się poszczekiwać jeśli ktoś kręci się pod naszymi drzwiami (przechodzi korytarzem) więc szukam miejsc, w których to nie przeszkadzało by innym gościom czy właścicielom, a to wyzwanie.

Po drugie, odniosłam wrażenie, że mimo pięknej przyrody i wspaniałych widoków to jednak jest to miejsce mało dostępne dla turystów zwiedzających pieszo. Duża część szlaków prowadzi drogami asfaltowymi lub przez miejscowości.

Dlaczego to wada? Pomijając auta (te na szczęście nie jeżdżą często i jest miejsce na pewną spacerową nonszalancję), to na przykład w Rudzie Milickiej przez którą przechodziliśmy standardem niestety były otwarte bramy obejść i wybiegające do nas pieski-rezydenci, co przy zwiedzaniu z psem jest dość dużą uciążliwością. Na terenie całego rezerwatu jest obowiązek trzymania psa na smyczy – to jest całkiem zrozumiałe przy ogromnej ilości ptactwa na stawach i innego życia wokół nich. Nakaz ten jednak zdecydowanie nie obowiązuje wiejskich burków, co prowokuje kłopotliwe sytuacje. Ogólnie rzecz biorąc, po trasach szlaków oraz ich długości zdecydowanie odniosłam wrażenie, że region jest bardziej nastawiony na turystykę rowerową.

Po trzecie. Samą przyrodę podziwia się z oddali. Większa część zwiedzanego przez nas szlaku prowadziła jednak z pewnym oddaleniu od stawów. Znów – rozumiem, że stawy są siedliskiem wielu chronionych gatunków, jednak częste natykanie się na tabliczki z informacjami o zakazie wstępu w połączeniu z niestety niezbyt dobrym oznakowaniem szlaków turystycznych w pewnym momencie odrobinę budzi frustrację. Moją wzbudziło w każdym razie.

Podsumowując:

Zwiedzany przez nas fragment Doliny Baryczy z całą pewnością był piękny i niezwykle malowniczy. Nawet w chłodnej i jeszcze szarej aurze przedwiośnia. Jest to miejsce idealne do zwiedzania rowerem i z lornetką przewieszoną przez szyję. Niekoniecznie będące najlepszym wyborem dla piechurów z psami. Zawsze warto jednak przekonać się samemu. Jeśli mielibyście ochotę to na koniec podrzucamy jeszcze kilka przydatnych linków:

Jeśli podobał Ci się ten wpis i chcesz wesprzeć nasze podróże: