Psie buty to taki dość nieoczywisty „must-have”. W większości sytuacji i przez większość roku są zdecydowanej większości psów (tak, nam też) zupełnie zbędne. Przychodzi jednak od czasu do czasu taka chwila, w której okazuje się, że znacznie ułatwiają życie, poprawiają komfort i bezpieczeństwo. W przypadku przecięcia opuszki mogą zabezpieczać opatrunek przed zabrudzeniem, w zimie chronią psie łapy przed solą, obficie wysypywaną na miejskie chodniki. Mila już jakiś czas temu zaprzyjaźniła się z miękkim butami od 3RD-POLE, których używaliśmy właśnie we wspomnianych sytuacjach, gdy jednak pojawiła się na horyzoncie perspektywa wyjazdu w góry stwierdziłam, że na kamieniste ścieżki potrzeba nam czegoś więcej i zaczęłam się rozglądać za psimi butami z podeszwą.
Oferta w tym zakresie nie jest zbyt rozbudowana. W związku z tym, że generalnie celujemy w sprzęt dobrej jakości do wyboru były w zasadzie dwie marki – Ruffwear oraz Hurtta. Wybrałam tą drugą, nie ze względu na sentyment do ich produktów (chociaż uwielbiam!), ale ze względu na to, że buty z podeszwą powinny być dobrze dopasowane do psich łap, a rozmiarówka Hurtty jest w tym względzie bardziej nam przyjazna. Tym sposobem Outback boots Hurtty trafiły do naszej psiej szafy i pojechały z nami w Izery.
Buty są wykonane z softshellu, podeszwa jest gumowa, mocowane na rzep. Jakość wykonania zdecydowanie wysoka. Całość jest opisywana przez producenta, jako „pogodoodporna” i faktycznie muszę przyznać, że dopóki piesek nie wpadł na pomysł, żeby w nich wchodzić do kałuży całkiem nieźle utrzymywały suchość w środku.
Buty są miękkie, bardzo łatwo się zakładają, choć w naszym przypadku było nieco kombinowania z rzepem – nikt w Finlandii nie pomyślał, że można mieć tak chude nóżki, jak Mila. Poradziliśmy sobie jednak przekładając końcówkę pod spód paska mocującego. Dobrze „zawiązane” nie spadają i nie ześlizgują się. Pies może w nich swobodnie chodzić, biegać, skakać – między innymi dlatego warto zwracać szczególną uwagę na rozmiar.
My z uwagi na różnicę w wielkości psich łap zakupiliśmy jedną parę na przód (rozmiar L) oraz jedną na tylne łapki (rozmiar M). Buty sprzedawane są po dwie sztuki. Każdy jest oznaczony jako prawy lub lewy i co mnie rozczuliło – na każdym znajdziemy metkę do wpisania numeru telefonu (gdyby Kopciuszek o czymś takim pomyślał to Książę miałby o wiele łatwiejsze zadanie).
Ogólnie rzecz ujmując: polecamy, zwłaszcza wielbicielom outdooru. Warto mieć, nawet jeśli będziecie ich używać okazjonalnie.
Koszt pary butów: ok. 110 zł
Przy okazji noszenia przez psa butów na szlaku warto pamiętać o małym BHP, by unikać odparzeń i otarć.
Po pierwsze – pierwszy raz zakładamy buty jeszcze przed zabraniem ich na prawdziwą wyprawę. Sprawdzamy jak leżą. Dokładamy starań, by pies je akceptował.
Po drugie – pies nie powinien nosić butów przez długi czas bez przerwy. My w czasie górskich wędrówek zakładaliśmy je Mili tylko na najbardziej kamieniste fragmenty tras, pozwalając łapom odpoczywać, gdy szliśmy po trawie, piasku i na postojach.
Po trzecie – buty zakładamy tylko na suche i oczyszczone łapki. Jeśli macie wątpliwości po co, to najpierw zamoczcie nogę w wodzie, potem stańcie na piasku a następnie załóżcie na bose stopy buty trekingowe i przejdźcie kilometr albo dwa.