Gryźć trzeba. W każdym razie Mila musi. Uwielbia!

Jeśli akurat w domu nic się nie dzieje, jest chwila na relaks i odpoczynek, a pies ma ochotę porobić coś – najczęściej robi to właśnie. Lubi też mieć coś do pogryzienia, gdy nie ma nas w domu. Jeśli przez niedopatrzenie nic jej nie zostawimy, poradzi sobie oczywiście sama, ale powiedzmy sobie szczerze – nie zawsze Mila i my jesteśmy w pełni zgodni co do dokonywanych przez nią samodzielnie wyborów w tej kwestii.

Poniżej znajdziecie bardzo subiektywną listę ulubionych przez Milę gryzaków. Nie znamy szczegółowych kryteriów zastosowanych przez nią w czasie selekcji, ale są z nią w naszym domu właściwie od początku, do tej pory nie zdążyły się jej znudzić i co ważne z ludzkiej perspektywy – przetrwały zarówno próbę czasu, jak i psich zębów, w związku z czym możemy je z czystym sercem Wam polecić.


Oliver’s Large Stuffed Bones

IMG_8086

Czyli naturalna kość wołowa, wypełniona nadzieniem z mięsa wołowego, żwaczy i chrząstek wołowych. Pyszna. Tak wnoszę z zaangażowania psa. Gdy Mila po raz pierwszy dostała ten gryzak, pies znikł na długie godziny. Wydobycie całości nadzienia zajęło jej w sumie dwa dni, przy czym pierwsza sesja wygryzania i wylizywania trwała około 4 godzin, co stanowi nie pobity do tej pory rekord.

Po wyjedzeniu nadzienia kości nie wyrzucamy. Można ją z powrotem wypełnić dowolnym przysmakiem (w naszym przypadku najczęściej jest to mokra karma). Poza tym – kość, nawet gdy jest już pusta w środku nadal jest interesująca dla psa. Jest to fajna alternatywa dla gumowego konga, tym lepsza, że kość także znika na skutek ciągłego wylizywania i gryzienia. Sama natura.

Właściwie jedyną jej wadą jest to, że jest dość ciężka i jeśli psia strategia na wydobywanie nadzienia zakłada podrzucanie/upuszczanie kości, żeby coś z niej wypadło (Mila tak robi) to niestety może być dość głośno i czasem może się zdarzyć, że kostka upadnie na coś na co byście nie chcieli…

Kości dostępne w dwóch wielkościach – dla psów ras średnich i dużych oraz dla psów małych i średnich ras. W opakowaniu znajdziecie trzy sztuki – każda z nich jest osobno ofoliowana. Koszt opakowania: około 35 zł. Warto.


Kong

IMG_8089

Klasyka. Najpopularniejsza chyba zabawka do wypełniania. Mila ma klasycznego czerwonego Konga rozmiaru M i wersję dla seniorów (miękka, dobrze się gryzie) w rozmiarze L.

Kong wypełniony mokrą karmą to dla niej zajęcie raczej na chwilę. Sporadycznie zajmuje jej dłużej niż 10 minut, ale jest o tyle fajny, że mogę go zabrać w gości, gdy potrzebuję ją zająć na chwilę, a po opróżnieniu zabawki zwłaszcza mniejszą wersję mogę wykorzystać jako aport. Wygodnie się też ją czyści – my po prostu wkładamy Kongi do zmywarki.

Z mojego puntu widzenia, co by nie mówić – psi „must-have”. Cena: zależna do rozmiaru i rodzaju, zazwyczaj od około 20 do 80 zł.


Gryzak sznurkowy

IMG_8091

Przyjemny gryzak z miękkiego sznurka. Nasze ulubione kupujemy w ilościach hurtowych w sklepach sieci Maxi Zoo. Zazwyczaj rozbrojenie takiego gryzaka zajmuje Mili maksymalnie godzinę, pojedynczy gryzak więc nie do końca wpisuje się w hasło „nie do zdarcia”. Nie do zdarcia jednak jest fason. Bo choć Mila rozkłada na czynniki pierwsze jeden, a czasem dwa takie gryzaki tygodniowo to interesuje się sznureczkami splecionymi jedynie w ten konkretny sposób. Inne mija obojętnie. Te wita uśmiechniętym pyskiem i dzikimi podskokami.

Polecamy więc. Koszt: 20 zł sztuka.


Korzeń do gryzienia Chewies

IMG_8099

Korzeń do gryzienia, jak czytamy na stronie sklepu Zooplus „został pozyskany ze śródziemnomorskiego drewna twardego, rozwija naturalne pragnienie żucia u psa i jednocześnie czyści jego zęby. Podczas obgryzania korzenia stopniowo odłupują się małe włókna. To one usuwają i przeciwdziałają kamieniowi nazębnemu. Niemniej jednak zabawka jest zupełnie bezpieczna a jej używanie nie niesie ze sobą ryzyka skaleczeń. Przypadkiem połknięte włókna zostaną wydalone niestrawione w zwyczajny sposób. […] Dodatkową zaletą produktu jest jego również fakt, że został on pozyskany w całkowicie ekologiczny sposób oraz że nie zawiera żadnych chemicznych dodatków czy wzmacniaczy smaku”.

Mila swój korzeń ma od początku mieszkania z nami, czyli na dzień dzisiejszy około 9 miesięcy. Gryzak raz cieszy się jej większym zainteresowaniem, raz mniejszym, ale ma do niego swobodny dostęp i często nawet jeśli go aktualnie nie gryzie to przynosi sobie na posłanie. Lubi też go sobie najpierw gdzieś upchnąć, potem znaleźć, ucieszyć się na jego widok i spędzić z nim jakieś pół godziny.

To co mnie zachwyca w tej zabawce to jej niesamowita odporność. Mimo praktycznie codziennego gryzienia i ślinienia nie dzieje się nic niepokojącego ludzką duszę – korzeń nie gnije, nie brudzi. Jedynie pociemniał trochę. Swój rozmiar zmniejszył nieznacznie, praktycznie się nie kruszy. Jest naprawdę bardzo twardy, więc to duże wyzwanie dla psa odłupać choćby kawałeczek. Mila lubi gryźć drewno, patyki – ten gryzak w dużym stopniu zaspokaja tą potrzebę w bezpieczny dla psa sposób.

W zasadzie jedyną jego wadą jest to, że jest dość ciężki, więc jeśli pies lubi podrzucać od czasu do czasu gryzione zabawki to może narobić hałasu lub coś przez przypadek nim zepsuć.

Moim zdaniem bardzo warto. Koszt: w zależności od rozmiaru między 35 a 55 zł.


 

Miłego żucia!

4 thoughts on “Coś na ząb: gryzaki nie do zdarcia

  1. Nie polecam szarpaków plecionych ze sznurka. Możliwość zaczopowania kłębów nici po pogryzionym szarpaku w jelitach. koleżanki pies pomimo operacji odszedł z tego powodu.

    1. Myślę, że to wszystko zależy od psa… Mila całe szczęście nie połyka sznurków, ale masz rację – zawsze warto uważać 🙂 Pozdrawiamy!

  2. Mój pies miał problem z uzębieniem to poszedłem z nim do weterynarza i powiedział żebym dawał psowi gryzaki firmy Oravet że skutecznie leczą uzębienie i pomogło 🙂

Comments are closed.