Wybieg w Lasku Marcelińskim to nasza baza. Jesteśmy tu prawie codziennie. Przynajmniej na chwilę.
Jest to największy z poznańskich wybiegów, podzielony na dwie części, z których każda jest wyposażona w zbudowany z drewna tor agility, ale po kolei…
Wybieg jest ogrodzony siatką leśną, na każdą z dwóch części można wejść osobną furtką, zamykaną na wymyślny skobelek ze sznurka lub sznurowadła. Podział pozwala na bezpieczną zabawę psów różnych rozmiarów lub temperamentów. Można także swobodnie przemieszczać się między obiema częściami – w dzielącym je płocie jest zamykane przejście. Ze znajomymi psiarzami czasem wykorzystujemy drugą część wybiegu (jeśli jest pusta), jako „karnego jeżyka”, jeśli któryś z psów za bardzo zacznie szaleć i zabawa będzie przeradzać się w grożący ofiarami konflikt. Pozwala to też na pracę z psem, nawet jeśli po drugiej stronie trwa zabawa.
Praca oczywiście powinna wyglądać na dzikie harce i tu bardzo pomaga tor agility. Możemy korzystać z pochylni, kładki, ćwiczyć slalom i skoki przez przeszkody i oponę.
Po wysiłku możemy odpocząć na jednej z kilku ławeczek lub kłodzie drewna. Niestety w przypadku ekstremalnej pogody nie za bardzo jest tu gdzie się schować. Rosnąca na jednej z części akacja nie daje zbyt wiele cienia, ani nie stworzy parasola w przypadku ulewnego deszczu.
Bardzo za to doceniamy fakt, że wybieg jest dość szczelnie porośnięty trawą. Po kilku ciepłych, suchych dniach psy goniąc się nie wzbijają w górę ton piachu. W przypadku bardziej mokrej pogody nie brodzimy po kostki w błocie (co nie zwalnia z obowiązku posiadania kaloszy, bo jednak mokro przecież). Jedynie w usytuowanych na środku każdej z części „piaskownicach” w takich wypadkach tworzy się mniej lub bardziej błotniste bajorko, które jednak zawsze znajduje swoich amatorów i może być traktowane jako dodatkowa atrakcja (ku mniejszej lub większej rozpaczy właścicieli, rzecz jasna).
Na wybiegu panuje niepisany zwyczaj, że raczej staramy się „wykupać” psa przed przyjściem, jeśli jednak zdarzy się, że zwycięży psia fizjologia to mamy tu na każdej z części kosze na śmieci i odchody wyłożone workami oraz po jednym specjalnym koszu tylko na psie kupy.
Wadą wybiegu jest to, że niestety można z niego korzystać jedynie w dzień. Albo inaczej: tylko, gdy jest już lub jeszcze jasno. Brak jest oświetlenia, co znacznie ogranicza możliwość korzystania bardzo wcześnie rano lub bardzo późnym wieczorem, zwłaszcza w porze jesienno – zimowej.
Moim zdaniem dużą zaletą tego wybiegu jest lokalizacja. Fakt, że dookoła mamy Lasek Marceliński, który jest rewelacyjnym miejscem spacerowym daje dodatkową możliwość uatrakcyjnienia psiej wycieczki lub stanowi bezpieczne „wyjście awaryjne”, gdyby okazało się, że nasz pies niekoniecznie ma akurat ochotę na towarzystwo innych przedstawicieli własnego gatunku.
Podsumowując:
+ rozmiar – duży wybieg to dobry wybieg
+ wybieg szczelnie ogrodzony
+ dwa tory agility
+ dwie, przechodnie, części
+ kosze
+ ławeczki
+ trawa
+ Lasek dookoła– brak cienia
– brak schronienia przed deszczem
– brak oświetlenia
Jeśli podobał Ci się ten wpis i chcesz wesprzeć nasze podróże: