Jezioro Strzeszyńskie położone jest wśród lasów na północno-zachodnim krańcu Poznania, na terenie tzw. zachodniego klina zieleni.
Zazwyczaj Poznaniacy docierają tutaj ulicą Koszalińską, tu też zlokalizowane są miejsca postojowe, z których najbliżej jest do plaży i całej części rekreacyjnej wybrzeża. My tym razem postanowiliśmy jednak zacząć nasz spacer od strony ulicy Biskupińskiej (w sąsiedztwie ośrodka jeździeckiego) i przy okazji zajrzeć nad Stawy Strzeszyńskie oraz łączącą je rzekę Bogdankę (jakoś tak jest, że nie pływamy za bardzo, ale lubimy ogromnie „wodne” spacery). Okolice stawów porastają pasy trzcin, jest tu więc całkiem malowniczo.
Dodatkowy rarytas dla miłośników przyrody: kilka lat temu w jednym ze stawów zlokalizowano stanowisko bobra europejskiego.
Stawy położone są na południowy wschód od Jeziora Strzeszyńskiego. Zatem, idąc w kierunku północnym stosunkowo szybko dojdziecie lasem do plaży. Przy ścieżkach co jakiś czas można znaleźć ławeczkę. Zazwyczaj obok niej jest kosz na śmieci, nie ma więc konieczności niesienia ze sobą kupy w woreczku przez kolejne kilometry jeśli takowa się przydarzy.
Samo jezioro w okresie letnim jest chyba ulubionym miejscem rekreacyjnym Poznaniaków. Zlokalizowany tu ośrodek wypoczynkowy dysponuje kąpieliskiem, motelem oraz restauracją czynną przez cały rok. Są boiska do siatkówki, plac zabaw. Wiele miejsca na rozłożenie kocyka. Dla wielbicieli kultury i sztuki ciekawa może być informacja, że od kilku lat Leszek Możdżer w okolicach jeziora Strzeszyńskiego organizuje coroczne wiosenne festiwale jazzowe Enter Music Festival. Powstaje tu też galeria plenerowa, m.in. Andrzej Bednarczyk przygotował tu instalację Sen Guliwera, będącą według niego największym komiksem na świecie – można go oglądać poprzez lunetę z drugiego brzegu. My przypadkiem zapoznaliśmy się z innym dziełem – bardzo spodobało nam się Axis, Sławomira Brzoski z 2014 roku.
Uwaga techniczna: w weekendy i popołudniami w ładne dni jest tu bardzo dużo biegaczy, rowerzystów i rodzin z dziećmi. Zdarzają się także jeźdźcy na koniach, co u psiaków nie nawykłych do takiego widoku może wywołać sporą ekscytację, warto więc uważać i, podobnie jak w innych tego typu miejscach w Poznaniu, nie spuszczać psa ze smyczy.
Jeśli podobał Ci się ten wpis i chcesz wesprzeć nasze podróże: