Czasem jest tak, że dokonujemy zmiany i zmiana okazuje się rewolucją. Niezależnie od tego, czy tego się chciało, czy tak się tego chciało. W takiej sytuacji jedyna rozsądna rzecz to popłynąć z prądem i pozwolić się zmienić. Życiu, codzienności, sobie samemu.

Jak każde dziecko zawsze chciałam mieć psa. Dzieci zazwyczaj nie wiedzą co to oznacza w praktyce, idealizując obraz więzi i nie zwracając uwagi na zobowiązani .
O strzeżcie się Wy, którzy chcecie spełniać dziecięce marzenia!

W czerwcu 2015 adoptowaliśmy Milę. Mila była jeszcze wtedy Liwią i mieszkała w Warszawie pod opieką czułych wolontariuszy z Fundacji Ratujemy Kundelki.
I świat się zmienił. Niby wiedzieliśmy, że tak będzie, ale żadne z nas nie przewidziało skali. A skala rosła i rośnie. Głównie dlatego, że adoptowaliśmy psa niezwykłego.

Mila ma w sobie coś takiego, że gdy idziemy z nią ulicą wiele osób zwraca na nią uwagę. To jak patrzy, to jak macha ogonem, to jak bardzo jest ciekawa wszystkiego i to jak wygląda przyciąga wzrok.
Niezwykle szybko się uczy. Chodzimy na szkolenie. Wszystko łapie w lot. Patrzy na mnie i chce robić ze mną wszystko to, o co ją poproszę, jeśli tylko zrobię to w odpowiedni sposób.
Ma niesamowitą energię. Nie tylko tą, która przyciąga. Także tą, która sprawia, że leżenie na poduszce i spanie nie są jej ulubioną aktywnością.
Musi się dziać.
I zaczęło się dziać także u nas.
Zaczęliśmy wstawać wcześniej.
Zaczęliśmy więcej chodzić. Biegać. Jeździć na rowerze. Niby robiliśmy to wcześniej, ale inaczej…
Zaczęliśmy widzieć miejsce, w którym mieszkamy z perspektywy ludzi, którzy żyją z psem. Zauważyliśmy, że spacerki wokół bloku nie są dla nas. Nie są dla naszego psa. Że wszyscy potrzebujemy więcej.
Zaczęliśmy jeździć. Szukać miejsc ciekawych dla nas i dla Mili. Szukaliśmy w Internecie. I okazało się, że trudno nam znaleźć opisy miejsc, uwzględniające perspektywę, która nas najbardziej interesuje. Postanowiliśmy je stworzyć.
Oto ono.
Poznajcie Poznań, poznajcie Wielkopolskę. Razem z nami i naszym warszawskim psem 🙂