Najbardziej lubię pójść z psem w las. Pies jednak w lesie nie mieszka. Pies mieszka w mieście. I choć nawet mieszkając blisko centrum można by było pozostać w bezpiecznych granicach własnego osiedla, to moim zdaniem warto każdego psa zabrać czasem do centrum miasta. Do centrum, w którym jest tłoczno. Gwarno. Gdzie psi nos szaleje od wielości zapachów – ludzi, miejsc, jedzenia z mijanych restauracji.

Po co?

IMG_7340Chciałabym, żeby Mila znała świat. Żeby moja wolność przemierzania tego świata nie była ograniczona przez obawy czy suczka sobie poradzi. Jednak, żeby radziła sobie z różnymi sytuacjami to moim zadaniem jest najpierw jej ten świat pokazać, jest oswoić nieznane. Zetknięcie z czymś nowym jest dla każdego – dla psa i dla człowieka – wyzwaniem. Bardzo rzadko robiąc coś po raz pierwszy robimy to perfekcyjnie. To, co daje nam swobodę i poczucie, że „damy radę” to wielokrotność powtórzeń. Im więcej jeździsz na rowerze tym jeździsz lepiej. Im więcej biegasz, tym masz lepszą formę. Im częściej coś powtarzasz, tym lepiej to umiesz. Im więcej się uczysz, tym masz lepszą pamięć. Im częściej robisz coś nowego tym sam fakt, że coś jest nowe i nieznane mniej paraliżuje.

Psa też.

Dlatego pojechaliśmy na Stary Rynek w Poznaniu.
Bo są tam ludzie. Dorośli. Dzieci. Są gołębie.
Są restauracje, które o tej porze roku maja jeszcze rozstawione ogródki.

Spacerując z Milą przez Rynek miałyśmy niesamowitą okazję być razem. Żeby ją kontrolować, zapewnić bezpieczeństwo jej i innym ważny był kontakt. I pokazywanie jej, że jestem, że idziemy nie obok siebie, ale ze sobą. Skupianie uwagi psa na przewodniku/człowieku to w takiej sytuacji umiejętność nie do przecenienia. Kiedy wszystko jest nowe czasem warto też zrobić coś znanego. „Siad”, „leżeć”, „łapa” posłużyły nam pomocą, gdy bardzo trudno byłoby przejść obok czegoś obojętnie. Zajmując się czymś konkretnym i znanym łatwiej było Mili nie tylko skupić się na mnie, ale i odwrócić uwagę od rzeczy, które powinna zignorować (jak biegnące obok dziecko czy ptaki wydziobujące okruszki z płyty Rynku). Okazało się, że zachowywanie spokoju, gdy ona była niepewna i jasna komunikacja to dwie kolejne rzeczy bardzo przydatne w czasie takiego spaceru.

Zrobiliśmy kilka rundek wokół Rynku, posiedzieliśmy na ławce, Marek wypił kawę. Widzieliśmy ludzi przebranych za poznańskie koziołki. To było udane popołudnie. Powtórzymy to.

2 thoughts on “Zabierz psa do miasta: Stary Rynek

  1. Zgadzam się w pełni. Psa trzeba oswajać, trzeba dawać mu pewność, że z nami nic mu nie grozi i sprawimy, że będzie po prostu dobrze się bawił. I cieszył, że jest z nami. My mieszkamy w Krakowie, ale mój Len ma dopiero 3 miesiące i nie mam odwagi zabrać go na rynek, bo jedna rzecz to ludzie, którzy zaczepialiby go i piszczeli na jego widok, a druga rzecz to jednak tłumy, dorożki, mnóstwo gołębi i zamieszania…
    Ale niedługo pewnie pójdziemy w Wasze ślady 🙂
    Pozdrawiamy!

    1. Fakt, reakcje ludzi najtrudniejsze, dlatego ja często bywam „wredną panią” i nie pozwalam na głaskanie ani inne takie, stając w obronie prywatności i godności mojego psa 🙂 Życzymy powodzenia!

Comments are closed.